wtorek, 6 sierpnia 2013

ROZDZIAŁ XXV

KAROLA:
Moje kości, w końcu na miejscu pięknie tutaj jest.
Jeju jak ona bosko wygląda seledynowa sukienka i czarne lity dodają jej blasku a i tak jest taka promienna, ale każdy wie dlaczego -  narzeczona Kota.  
- Aaa Zuzia udusisz mnie  - podbiegła i przytuliła mnie z całej siły
- Stęskniłam się ,ale wiesz tu jest mega zwiedziłam już  chyba każdy zakątek Madrytu tylko bym zwiedzała i zwiedzała - opowiadała z takim błyskiem w oczach jeszcze jej takiej nie widziałam
- Co dzisiaj robimy? - `ciekawe co mnie czeka` - pomyślałam
- Dzisiaj kochana robimy się na bóstwo, na początku pójdziemy kupić  sobie ubranka na wieczorek , a później dobierzemy Ci coś na ślub  - uśmiechnęła się od ucha do ucha i wskazała palcem gdzie idziemy.
`Takiego sklepu jeszcze nie widziałam`- pomyślałam- na co nie popatrzeć wszystko cudne
- Patrz to będzie idealne dla Ciebie- wcisnęła mi w ręce krótką lawendową sukienkę i popchnęła do przymierzali.
Spojrzałam w lustro wyglądałam  prześlicznie, nagle wróciło do mnie te podłe uczucie, usiadłam i zaczęłam płakać . Uświadomiłam sobie ,że nie powinnam robić takich rzeczy z chłopakami. Andi i Dawid niczym nie zawinili a Ja głupia teraz muszę wybierać.
- Coś się stało? - weszła Zuzia
- Nie nic, to ze szczęścia nigdy nie sądziłam że  mogę tak ślicznie wyglądać i że  tak szybko będziesz panią Kot - otarłam łzy nie chciałam niszczyć tego dnia.
- Wyglądasz ślicznie, kupujemy ją od razu, jeszcze buty jakieś kolczyki, bransoletki i będziesz normalnie kładła wszystkich facetów na kolana - uśmiechnęłam się do niej i przytuliłam
- Teraz coś dla Ciebie trzeba znaleźć  - szybko się przebrałam i przeszukałam cały sklep by znaleźć tą jedyną  sukienkę  była cudowna.
Czarny pas podkreślający jej talie świetnie pasował do turkusowej sukienki do tego udało nam się dobrać czarne koturny- jakby były w komplecie.


- Jak już mamy w co się ubrać to jeszcze trzeba zrobić coś z włosami paznokciami i resztą  - szepnęła do mnie Zuza- no to jazda - nagle krzyknęła na cały sklep, wszyscy się na nas tak dziwnie patrzyli więc czym prędzej wyszłyśmy z zakupami z niego.
ZUZA:
O tak. Właśnie siedziałyśmy na fotelu u manikiurzystki, która robiła nam paznokcie i rąk i nóg, wybierałyśmy już tipsy i wzory na mój ślub. Po dwóch godzinach byłyśmy gotowe do przesiadki na fotel fryzjerski. Czułyśmy się zniewalająco pięknie. Karola zdecydowała przefarbować włosy na blond. Wyszły pięknie. Zajebiście jej w tym kolorze. Z 10 lat młodsza.
- Pięknaś jesteś mała - posłałam jej buziaka 
- No dziękuje ! - zaśmiała sie - a ty jaki kolorek ? 
- Hmm... Nie wiem... 
- Zobacz a może ten ? - wiedziała że rudo-złoty to mój kolor i że dobrze mi w nim.
- O tak. Ja chce ten ! - zaczęło sie farbowanie , później obcinanie końcówek.
Łącznie w tym studiu spędziłyśmy 5 godzin, ale cóż efekty były widoczne `gołym` okiem. 

MACIEJ:
Bardzo nie lubiłem zakupów, ale musiałem je zrobić. Znaczy kupić garnitur i buty. Z Krzyśkiem zakupy to były jedne wielkie brechty. Nie spieszyliśmy się za bardzo, jedliśmy, piliśmy i nawet graliśmy w bilarda w salonie gier. Wkońcu spojrzałem na zegarek była już godzina 20.00
- Ej Miętus za godzine zamykają galerie a ja nie mam garnituru ! - spanikowaliśmy i zaczęliśmy biec do sklepów.
Na moje szczęście odrazu w oko wpadł mi dostojny i bardzo drogi garnitur z tego rocznej kolekcji włoskiego projektanta. Znałem się troche na tym bo stylówa musi być. Ekspedientka była miła i całkiem całkiem . Gadaliśmy w przymierzalni z Krzyśkiem o jej tyłku.
- Hahaha weź ja jestem prawie żonaty ! - krzyknąłem.
- Prawie maniek. A to robi dużą różnice. - walnąłem go ze śmiechem. 
Garnitur pasował idealnie, i bosko w nim wyglądałem. Kupiłem go nie zważając na cene, bo i tak pewnie był tańszy od sukni Zuzy. Odrazu w tym sklepie dobrałem krawat, kamilezkę i buty.
- Czyli już wszystko , patrz wyrobiliśmy się w pół godziny - powiedział Titus.
- To wracamy.. 
Wróciliśmy, ale nie zastaliśmy Zuzy. Dostałem SMS.
` Przyjdź z Krzyśkiem do baru na dół.
                                         Z. ♥ `
MARTA:
Właśnie zakończyłam pakowanie siebie i Kuby. Nie musieliśmy nic kupować bo ja miałam nową sukienkę a on nowy garnitur. Za pół godziny mamy samolot, do lotniska tylko 10 minut drogi. Zniosłam walizki na dół i czekałam na starszego Kota. Przyjechał odrazu zapakował walizki i wyruszylismy na lotnisko. Po kilkunastu minutach siedzieliśmy w samolocie. Była 03;00 w nocy, więc wtuliłam się w mojego chłopaka i zasnęłam. Czułam, że on też śpi. 


GARNITUR MAĆKA:

4 komentarze:

  1. Super rozdział! Heh oj ten Krzysiek ;D Kocham go za te wariactwa <3 dawaj wiecej

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny! Tylko troszkę krótki :D

    Również piszę opowiadanie, więc zapraszam do siebie ;)
    stone-iron.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń