Bawiłem się świetnie z Karoliną. Nie zważałem na to, że jest z Wellingerem. Skoro ona sama lgnęła do mnie to raczej nie chciała być z nim. Zaczęła mnie łaskotać.
- O nie ! Tylko nie to ! - złapałem jej ręce i uniemożliwiłem jej ruch, będąc blisko jej twarzy, uśmiechała się słodko.
- Dawidku kochany. Bo będę niegrzeczna - zagryzła warge, podnieciłem się lekko.
- Okey . - spojrzałem jej w oczy i pogłaskałem policzek. Ona zaś pocałowała mnie czule przeczesując palcami moją bujną czupryne.
Po południu miałem zamiar zabrać ją w magiczne miejsce.
ZUZA :
Padłam na łóżko zmęczona, Maniek się kąpał, a ja przyglądałam się cudnemu pierścionkowi z diamentami. Piękny był, nie mogłam uwierzyć w moje szczęście. Poczułam wibracje w kieszeni, mój nowy telefon nie przyzwyczaiłam się jeszcze do niego, na ekranie pokazał się Titus.
- Hej słodziaku - odebrałam.
- Cześć.... - był bardzo smutny zdołowany i przygnębiony. Widocznie Wika, już oznajmiła mu o swoim wyjeździe - Chciałbym pogadać... Możesz ?
Tak, żal mi było Krzysia. Chciałam być przy nim teraz, właśnie teraz ! A nie mogłam. Z łazienki wyszedł Maciek
- Z kim gadasz ? - kiwnął na mnie, a ja machnęłam mu ręką, i słuchałam Krzysia.
- A może chciałbyś pojechać ze mną i Maćkiem nad morze.?Wyluzujesz sie, odpoczniesz . - miałam nadzieje że sie zgodzi, cierpiałam razem z nim. Nie znosiłam jak najbardziej uroczy i słodki skoczek z polskiej kadry był smutny.
- Zuza..... To chyba nie jest dobry pomysł.....- nastąpiła cisza z jego strony, przeraziłam się bardzo że coś się stało.
- Krzyś ? - odpowiedział coś tam - zastanów się i napisz mi sms-a Ok ?
- Dobrze. Dobranoc . Pozdrów Maćka. Pa - rozłaczył się.
Długo myślałam nad tym czy Wika rzeczywiście była z Miętusem z miłości czy tylko tak dla wakacyjnego romansu. Z tego myślenia wybił mnie mój ukochany.
- Chcesz wracać ?
- Nie chce... Ale Krzysiek. - spojrzałam na niego - Mówiłam ci o co w tym wszystkim chodzi.
- Poczekaj. Mam pomysł. - poszedł na balkon, długo z kimś gadał przez telefon. Wiedziałam że mogę na niego liczyć, ale w tym momencie nie wiedziałam co kombinuje. Po kilkunastu minutach wrócił.
- Okey. Krzysiek jutro rano będzie u nas. - uśmiechnął się uroczo.
- Co ? - usiadłam szybko i narwanie. - Serio ? Kochany jesteś ! Skarbie ! - przytuliłam się do niego i pocałowałam policzek - Jesteś najlepszym narzeczonym na świecie ! - puścił mi oczko i usmiechnał się łobuzersko, widziałam że był zmęczony nie chciałam go męczyć, dlatego poszłam się myć.
Kiedy wyszłam z kapieli, Maciuś już słodko spał. Położyłam się obok niego i przykryłam nas delikatnie, by go nie obudzić. Spaliśmy całą noc.
KRZYŚ:
`Dlaczego ona mnie tak potraktowała !? Nie kochała mnie ? ` - myślałem lecąc samolotem. Po chwili podszedł do mnie jakiś mały chłopiec z kartką i markerem. Jego rodzice siedzieli naprzeciw mnie i patrzyli na małego.
- Dzień dobry. Czy mógłbym od pana autograf ? - na mojej twarzy namalował się uśmiech.
` Taki młody a już mnie zna ` - Pewnie a jak się nazywasz ? - wziąłem od niego kartkę i pisak.
- Krzyś - usiadł koło mnie, byłem jeszcze bardziej zadowolony z mojego małego imiennika. - Ja też chcę skakać jak pan - uśmiechnął się, ja podpisywałem się na kartce, oddałem mu ją.
- To musisz trenować. Fajnie by było mieć takiego rywala jak ty - przybiłem z nim żółwika.
Tak właśnie minął mi lot do Madrytu, z małym fanem skoków. Tłumaczyłem mu co oznacza telemark, bula, wyjście z progu i przysłowie Piotrka ` Garbik, fajeczka no i poleciało` . Zapomniałem o mojej nie udanej miłości.
KUBA:
- Okej słodka. Chodź pobiegać. - zlapałem jej ręke i pociagnąłem w strone drzwi.
- Okey . Ale przegrasz ! - puściła moja ręke i pobiegła.
Dawałem jej fory, biegłem równo z nią. Śmialiśmy sie. Po 2 godzinach biegania po zaśnieżonym Zakopanym, złapałem ją w pasie i popchnąłem w zaspe.
- Łoooooooo. Gorąco mi . Już mnie gardło boli od tego zimnego powietrza - leżeliśmy w śniegu.
- Słaby jesteś i tyle - dmuchnęła mi puchem śniegu w twarz.
- O nie ! Kto pierwszy przy hotelu ! - wstałem i odbiegłem, a Marta bardzo sie zdziwiła, lecz pobiegła odrazu za mną.
Oglądałem się za nią, czy biegnie, była dzielna dobrze sobie radziła. Pod hotel dobiegliśmy równo.
- Za doścignięcie mnie zapraszam cię na łyżwy - pocałowałem ją i pobiegłem do pokoju.
MACIEK:
- Ciekawe czy Titus przyjedzie w letnich ciuchach. - śmiałem się.
- Cicho siedź .
Byliśmy juz na lotnisku, siedząc w samochodzie bo włączyłem klime, a na dworzu było 43 stopnie.
Samolot wylądował. Wychodzili z niego ludzie. I wyszedł nasz podróżnik.
- A jednak w letnich - powiedziałem do Zuzy, ona wybiegła z samochodu, rzucając mu się na szyje. Nie byłem zazdrosny.
ZUZA:
- Krzysiu ! Cześć! - wtuliłam się w niego, nie wyglądał źle.
- Siemka ! Oj tęskniłem. - tuliliśmy się, wyszedł Maciek.
- Cześć stary !- przywitali się - to jedziemy ! Wsiadaj ! - powiedział Kot.
Podczas drogi rozmawialiśmy o jego przygodzie z samolocie, i w ogóle. Kiedy przyuważył mój pierścionek zdziwił się, lecz odrazu zaczął gratulować nam.
- Oj będzie wesele ! Napijemy sie ! - powiedział Titus, wszyscy wybuchnęlismy smiechem.
To był dobry pomysł na przyjazd Krzysia tutaj. Ja się bardzo cieszyłam że będziemy mieli wesołe towarzysto.
PIERŚCIONEK ZARĘCZYNOWY ZUZY:
świetny rozdział :) Pisanie wychodzi ci coraz lepiej i coraz dłuższe rozdziały czekam na więcej :) Kocham twoje opowiadanko <3
OdpowiedzUsuń